Już ponad dwa miesiące przedsiębiorcy branży spożywczej, a także transportowej zmagają się ze skutkami sankcji nałożonych przez Rosję na państwa Unii Europejskiej. Przypomnijmy, że od sierpnia do Rosji nie można wwozić większości artykułów spożywczych, w tym owoców i warzyw.

Straty liczą ci, dla których Rosja była głównym rynkiem zbytu, zarówno towarów, jak i świadczony usług transportowych.
Przedstawiciele sektora transportowego podejmują liczne kroki mające na celu zrekompensowanie strat ponoszonych w wyniku embarga. Głośno mówi się o potrzebie zmian kierunków usług transportowych, co jak wiadomo, łatwe nie jest. Obecnie szacuje się, że od czasu wprowadzenia przez Rosję ograniczeń, transport całej Unii Europejskiej stracił około 60 – 70 milionów euro przychodów. Są to straty nie do odrobienia.
Polscy przewoźnicy podkreślają, że jesień to zawsze był czas zwiększenia się liczby przewozów do Rosji, co wiązało się bezpośrednio z eksportem jabłek i popytem na towary przed nadchodzącymi świętami. Niestety, w tym roku taka sytuacja raczej nie będzie miała miejsca. Embargo dotyczy przede wszystkim przedsiębiorstw świadczących usługi przewozowe żywności, jeżdżących chłodniami. Transport produktów spożywczych stanowił dotychczas w skali roku aż 60% z 270 tysięcy przewóz odbywających się do naszego wschodniego sąsiada. W Polsce przedsiębiorstw zajmujących się przewozem towarów do Rosji jest około 4,3 tysiąca. Ratunkiem dla nich jest poszukiwanie nowych rynków zbytu dla świadczonych usług. Jak podają przedsiębiorcy stawki zleceń na Wschód spadły nawet o 300 euro na jednym kursie. Dodatkowo polscy przewoźnicy muszą walczyć z dużą konkurencją na rodzimym rynku, gdzie przewoźnik potrafi jeździć nawet za dumpingowe stawki.
Jakby tego było mało Rosja wprowadziła dodatkowo ograniczenia dotyczące tranzytu towarów przez jej teren. Pomimo posiadania karnetu TIR, władze rosyjskie nałożyły na firmy zajmujące się transportem obowiązek wzięcia konwojenta, którego zadaniem jest pilnowanie, aby przewożony towar nie został rozładowany na terenie Rosji. Czasami na takiego konwojenta trzeba czekać kilka dni, a koszt jego „wynajęcia” wynosi od 1,5 do 2 tysięcy euro. Polski rząd wystąpił do Komisji Europejskiej o interwencję w sprawie działań Rosji ograniczających tranzyt przewozów.
Sytuacja nie przedstawia się kolorowo. Należy się liczyć z upadkiem przedsiębiorstw, które nie poradzą sobie z obecną sytuacją i nie znajdą kontrahentów na rynku Zachodniej Europy… przynajmniej na czas embarga.
25 września, 2014
Liczymy skutki embarga
by Mistrz Jacek • raporty • Tags: embargo, Rosja
Już ponad dwa miesiące przedsiębiorcy branży spożywczej, a także transportowej zmagają się ze skutkami sankcji nałożonych przez Rosję na państwa Unii Europejskiej. Przypomnijmy, że od sierpnia do Rosji nie można wwozić większości artykułów spożywczych, w tym owoców i warzyw.
Straty liczą ci, dla których Rosja była głównym rynkiem zbytu, zarówno towarów, jak i świadczony usług transportowych.
Przedstawiciele sektora transportowego podejmują liczne kroki mające na celu zrekompensowanie strat ponoszonych w wyniku embarga. Głośno mówi się o potrzebie zmian kierunków usług transportowych, co jak wiadomo, łatwe nie jest. Obecnie szacuje się, że od czasu wprowadzenia przez Rosję ograniczeń, transport całej Unii Europejskiej stracił około 60 – 70 milionów euro przychodów. Są to straty nie do odrobienia.
Polscy przewoźnicy podkreślają, że jesień to zawsze był czas zwiększenia się liczby przewozów do Rosji, co wiązało się bezpośrednio z eksportem jabłek i popytem na towary przed nadchodzącymi świętami. Niestety, w tym roku taka sytuacja raczej nie będzie miała miejsca. Embargo dotyczy przede wszystkim przedsiębiorstw świadczących usługi przewozowe żywności, jeżdżących chłodniami. Transport produktów spożywczych stanowił dotychczas w skali roku aż 60% z 270 tysięcy przewóz odbywających się do naszego wschodniego sąsiada. W Polsce przedsiębiorstw zajmujących się przewozem towarów do Rosji jest około 4,3 tysiąca. Ratunkiem dla nich jest poszukiwanie nowych rynków zbytu dla świadczonych usług. Jak podają przedsiębiorcy stawki zleceń na Wschód spadły nawet o 300 euro na jednym kursie. Dodatkowo polscy przewoźnicy muszą walczyć z dużą konkurencją na rodzimym rynku, gdzie przewoźnik potrafi jeździć nawet za dumpingowe stawki.
Jakby tego było mało Rosja wprowadziła dodatkowo ograniczenia dotyczące tranzytu towarów przez jej teren. Pomimo posiadania karnetu TIR, władze rosyjskie nałożyły na firmy zajmujące się transportem obowiązek wzięcia konwojenta, którego zadaniem jest pilnowanie, aby przewożony towar nie został rozładowany na terenie Rosji. Czasami na takiego konwojenta trzeba czekać kilka dni, a koszt jego „wynajęcia” wynosi od 1,5 do 2 tysięcy euro. Polski rząd wystąpił do Komisji Europejskiej o interwencję w sprawie działań Rosji ograniczających tranzyt przewozów.
Sytuacja nie przedstawia się kolorowo. Należy się liczyć z upadkiem przedsiębiorstw, które nie poradzą sobie z obecną sytuacją i nie znajdą kontrahentów na rynku Zachodniej Europy… przynajmniej na czas embarga.