Pomaluj se siodło! 0

Tunning ciężarówki

R_by_Oepi64_pixelio.de

Malarski tuning ciągnika siodłowego jest jak tatuaż i różne stosunki (moje ulubione słowo!) do takiej formy ozdabiania ciała. Jedyna różnica polega na tym, że dzieło, na które wydasz w Polsce ok. 16 tys. zł możesz zawsze zamalować. Pewnie wydasz na to mniej  niż kosztowałaby Cię sama ozdoba. Z tatuażem jest odwrotnie. Usunięcie „dziary” jest droższe niż samo jej zrobienie.

Do rzeczy!

Jedni powiedzą, że w porządku. Nie ma problemu. Po zrobieniu jest doskonale. Kobiety zwracają uwagę. Dzieci nie mogą oderwać wzroku. Czujesz wszechogarniający respekt i towarzyszące Ci od rana do wieczora zainteresowanie.

Coś jednak nie gra.

Koledzy z pracy zaczynają traktować Twoją ekstrawagancję – czyli coś, co zazwyczaj np. na zachodzie Europy jest na porządku dziennym, a w tym kraju to właśnie ekstrawagancja – z politowaniem.

Dochodzą do tego opinie w stylu Roberta Gawlińskiego, eterycznego muzyka, który zapytany kiedyś, dlaczego nie posiada tatuaży, przyznał, że dla niego tatuaże są jak wąsy. Dlatego nie ma też wąsów.

Wyobraź sobie Gawlińskiego z wąsami. Teraz spróbuj się nie roześmiać.

Na szczęście są jeszcze na świecie kierowcy, którzy mają i tatuaże, i wąsy, i ciężarówki ozdobione wszelkiej maści obrazami. Urocza rybka Nemo z kreskówki, uwielbiany przez chłopców Zykzak McQueen z Aut, komiksowi Ghostrider lub Iron Man, czy po prostu zbawczynie wszechświata: kobiety – w różnych sytuacjach i aranżacjach.

Nie bójcie się „ekstrawagancji”!