Transport zwierząt w Polsce ma się dobrze

Foto ©Thaut_Images-Fotolia.comTzn. zwierzęta, jeśli można się tak wyrazić, „zaangażowane” w rodzimy transport mają się dobrze. O ile istoty wykorzystywane w jako pokarm, czyli w konsekwencji skazane na zagładę, mogą mieć się dobrze.

Dobrze jest po prostu z przewozem zwierząt w Polsce. Zdarzają się jedynie uchybienia polegające na nieterminowym dezynfekowaniu pojazdów służących do takiego transportu. Być może zatem zwierzęta „zaangażowane” w rodzimy transport nie mają się aż tak dobrze?!

To pytanie należałoby zadać zwierzętom. Trudno byłoby jednak uzyskać na nie odpowiedź. Przynajmniej na razie. Postęp techniczny bowiem to absolutnie nieprzewidywalny proces. Może kiedyś przedstawiciele rodzaju ludzkiego będą w stanie werbalnie komunikować się ze zwierzętami, spierać na argumenty, a nie tylko używać wobec nich argumentów siłowych.

Kto jeszcze kilkanaście lat temu przypuszczałby, że powstanie np. coś takiego jak giełda transportowa, czyli narzędzie sprawiające, że w kilka minut możecie znaleźć załadunek?

Nikt. Albo tylko Albert Einstein, ale Albert Einstein jeszcze kilka lat temu nie żył już od lat kilkudziesięciu i nadal nie żyje.

Czy Albert Einstein przewidziałby, że w roku 2011 polski transport zwierząt będzie znajdował się na przyzwoitym poziomie? Cholera wie. Na pewno miałby świadomość, że gdzie indziej jest gorzej. Bywa bowiem niestety i tak. Albert Einstein miałby tego świadomość dzięki istnieniu Internetu, którego byłby zapewne aktywnym użytkownikiem. Czy byłby również użytkownikiem takiego programu jak giełda transportowa. Trudno powiedzieć. Być może Albert Einstein byłby gwiazdą branży TSL.

Na pewno Albert Einstein nie musiałby być gwiazdą branży TSL, by dotrzeć do danych, na podstawie których mógłby postawić tezę analogiczną do podstawowej tezy tego wpisu: rodzimy transport zwierząt stoi na przyzwoitym poziomie.

Foto:©Thaut_Images-Fotolia.com